Takie samo ciasto kiedyś piekła moja mama.
Korzystała ze sprawdzonego przepisu, lecz niestety nie podam źródła, ponieważ już wtedy mała Di interesowała się książkami kucharskimi - czego dziś efektem jest brak okładki.
Jest to najlepszy Murzynek, jakikolwiek jadłam - mocno czekoladowy, wilgotny i bardzo puszysty.
Naprawdę nie ma sobie równych!
Przepis podaję oryginalny, bez żadnych modyfikacji i ulepszeń - nie trzeba nic w nim zmieniać!
(Mała keksówka)
1 szklanka mąki
25 dag margaryny
1 szklanka cukru
3 jajka
3 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 cukier waniliowy
5 łyżek wody
25 dag margaryny
1 szklanka cukru
3 jajka
3 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 cukier waniliowy
5 łyżek wody
Margarynę rozpuścić z 3 łyżkami wody, cukrami i kakao.
Podgotować 3 minuty (na małym ogniu).
Odlać 1/2 szklanki masy na polewę.
Resztę ostudzić i dodać do niej 2 łyżki wody, żółtka oraz mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia.
Całość wymieszać.
Białka ubić na sztywno i delikatnie wmieszać do reszty składników.
Ciasto przelać do formy wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą (ja wyściełam papierem do pieczenia).
Piec 50 minut w średnio nagrzanym piekarniku.
(Piekę kilka minut mniej w 180 stopniach, do tzw. "suchego patyczka".)
Masę na polewę lekko podgrzać i posmarować nią wierzch ostudzonego ciasta.
Masę na polewę lekko podgrzać i posmarować nią wierzch ostudzonego ciasta.
(Ja to robię jak ciasto jest jeszcze ciepłe.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz! Postaram się odpowiedzieć na każde pytanie. Miłego dnia!